Jest to koncepcja istniejąca, ale inną sprawą jest to, że nie została nigdzie wdrożona na poziomie państwowym. Dlaczego?
Oto opinia Giovanniego Sartori, włoskiego politologa:
"Demokracja bezpośrednia poniosłaby szybką i fatalną porażkę na rafie ignorancji i niekompetencji".
Demokracja bezpośrednia na wiki
Ci, którzy używają swojego mózgu, aby podejść do pewnych kwestii, szybko dochodzą do wniosku pana Sartori. Słabe ramy edukacyjne i rzecznicze demokracji przedstawicielskiej, jaką znamy i do jakiej jesteśmy przyzwyczajeni, oraz jej sposób głosowania, są niewystarczające do jej przeprowadzenia.
Jak wielu z was mogło się zorientować, promowana przez nas merytokracja to demokracja bezpośrednia w swojej najbardziej wyrafinowanej formie.
Wcześniej koncepcja polegała na zdjęciu ciężaru polityki z barków wyborców i uczynieniu z niej demokracji przedstawicielskiej. Wtedy przedstawiciele reprezentowaliby nas, rozwiązywali nasze problemy i dobrze zarządzali naszymi pieniędzmi.
Czy z tego też się pan śmiał?
Nie zdziwiłbym się. Od dawna posłowie reprezentują tylko swoją partię lub stojące za nimi grupy interesu, nie rozwiązując problemów, ale pogłębiając istniejące i tworząc nowe oraz wykorzystując nasze pieniądze - czy to pieniądze, które już wytworzyliśmy, a następnie zabrane nam w podatkach, czy też pieniądze, których jeszcze nie wytworzyliśmy, lub jako gigantyczny dług narodowy, a obciążające nas - są twórczo i profesjonalnie przekazywane tym, którzy stoją za nimi i własnym rówieśnikom. Oczywiście pod parasolem ram prawnych, które sami genialnie stworzyli.
Swoją drogą, w bliskości naprawdę dużych pieniędzy panuje pełna zgoda między lewicą i prawicą, a każdy, kto będzie chciał się wyróżnić jako polityk, zostanie wyrzucony z kolejki. I wtedy będzie miał szczęście, że się z tego wywinął.
Ponieważ świat staje się coraz bardziej skomplikowany, od pewnego czasu pojawia się pytanie, że należy usprawnić mechanizmy demokracji. OK, ale w jakim kierunku? Kto zresztą decyduje o tym kierunku?
Niestety, tylko niewielki ułamek światowej populacji zastanawia się nad tym, ale pozwoliliśmy sobie określić kilka nowych zasad, a nawet zaproponować kilka praktycznych rozwiązań. Jest to tak skonstruowane, że każdy, kto nie może lub nie chce tego zaakceptować, nie myśli w interesie publicznym, ale w dużym stopniu myśli we własnym interesie. Albo po prostu jest zbyt stronniczy.
Skoro poważnie traktujemy ostrzeżenie pana Sartoriego, musimy zbudować ten nowy "dom" na fundamencie, który nie zawali się pod pierwszym problemem. Oto elementy składowe budynku:
-Faktyczna likwidacja przywilejów urodzeniowych, relacyjnych i władzy (tzn. kto się urodził w jakiej dynastii, czyich krewnych, przyjaciół, kolegów, towarzyszy, małżonków, cokolwiek, ile ma pieniędzy i potencjału szantażu)
-Samodzielne partie i kościoły. Te ostatnie są całkowicie wyłączone z administracji państwowej.
-Silny system edukacji, wolny od ideologii
-Równe szanse dla tych, którzy naprawdę mają kwalifikacje do objęcia danego stanowiska (brak pozytywnej lub negatywnej dyskryminacji)
-Niepowtarzalna trójpolowa sfera polityczna, która sama w sobie wystarczyłaby do uregulowania obecnego chaosu
-Przekształcenie promującego zależność, alienującego i skandalicznie elitarnego systemu gospodarczego na korzyść interesu publicznego